Tag: praca w Brukseli

Powiązania historyczne Polski i Belgii

Posted on 1 kwietnia 2015 in Praca w Belgii

belgia12Historyczne stosunki Polski i Belgii sięgają niemal początków istnienia tego państwa czyli 1830 roku. Wtedy to południowe, katolickie prowincje Niderlandów ogłosiły niepodległość, w odpowiedzi na co przedstawiciele tak zwanego Świętego Przymierza przygotowywali interwencję zbrojną. Francja zajęta wtedy była swoimi wewnętrznymi sprawami, Anglia popierała powstanie tego państwa, natomiast Rosja i Prusy chciały zbrojnie interweniować, między innymi przy pomocy podległej Carowi armii Królestwa Polskiego. Polacy, którzy się temu nie godzili wywołali wtenczas Powstanie Listopadowe, wiążące siły tych państw i pozwalające na okrzepnięcie się nowego królestwa w Zachodniej Europie. Fakt ten jest przez Belgów znany i doceniany, a między innymi na pamiątkę tego faktu polskie powstanie jest odznaczone w królewskim Muzeum Wojska i Armii. W czasie drugiej wojny światowej to polska dywizja pancerna gen Stanisława Maczka wyzwalała zachodnią Belgię, w tym zdobywając Gandawę bez żadnego wystrzału i ofiar. Dziś praca w Belgii jest w zasadzie jedyną formą współpracy między naszymi narodami, jednak warto pamiętać, że Belgowie są w stosunku do Polaków bardzo przychylnie nastawieni. Kraj ten także przeszedł dość dużo zniszczeń z rąk Niemców, zarówno w pierwszej jak i w drugiej wojnie. Jadąc tam do pracy warto zobaczyć jak wiele pamiątek czasów tych dwóch wielkich konfliktów występuje w zasadzie do dziś. Okolice miasta Waregem, gdzie zatrzymał się front pierwszej wojny, usłane są do dziś pozostałościami po lejach wybuchów pocisków.

Doucement – czyli codzienność Brukselczyka

Posted on 13 marca 2015 in praca w Brukseli

belgia5Bruksela przez wielu uważane jest za najbardziej śródziemnomorskie miasto wysunięte na północ. Wiąże się to nie tylko z tym, że językiem urzędowym tej metropolii jest francuski, ale przede wszystkim z powodu mentalności mieszkańców. Osobiście mogę zaświadczyć o tym, że brukselczycy, znacznie różnią się od swoich niderlandzkojęzycznych sąsiadów. Główny plac miast nazywa się Grand Place i jest po prostu wielki rynkiem, z pięknymi kamienicami i późnogotyckim ratuszem. W miejscu tym znajduje się pełno niewielkich stoisk oferujących belgijski przysmak, czyli frytki, oczywiście z majonezem. Brukselczyk który kupi sobie tego typu danie, po jego zjedzeniu po prostu na ziemię wyrzuca tackę, która jest nie tylko tłusta z oleju ale także i pełna resztek. Dla większości turystów, oraz ludzi z innych części Europy jest to zawsze szok, zwłaszcza że całe miejsce wręcz pełne jest koszty na śmieci. Tego typu przykład pokazuje, że osoba dla której praca w Brukseli jest nowością może początkowo być w szoku z powodu tego lekkiego chaosu. Do tego dochodzi pewna nonszalancja Brukselczyków, którzy zgodnie z śródziemnomorskim zwyczajem mają czas na wszystko. Francuski termin „doucement”, czyli powoli, spokojnie jest tutaj obecny zarówno w sklepie jak i w pracy. Dziwne jest jednak to, że wystarczy oddalić się o kilkanaście kilometrów od wspomnionego wcześniej Grand Place-u by być już w zupełnie innej kulturze, typowej północnoeuropejskiej, germańskiej.