Kortrijk to duże Belgijskie miasto znajdujące się w Zachodniej Flandrii niedaleko granicy z Francją i Walonią. Miasto to jest dość dużym węzłem komunikacyjnym w którym krzyżują się zarówno autostrady, koleje ale także i drogi wodne. Przemysł w tym mieście jak i okolicy oparty jest w głównej mierze na tekstyliach, oraz coraz częściej i na przemyśle chemicznym oraz precyzyjnym. Jednak słynne już od czasów średniowiecza sukno flandryjskie jest ciągle podstawą dobrobytu tego regionu. Jako ciekawostkę można podać, że Kortrijk jest połączony wspomnianą wcześniej siecią wodną z Morzem Północnym przez co mniejsze jednostki mogą wpływać do tutejszego miejskiego portu. Dla Polaków którzy poszukują pracy w przemyśle tekstylnym, który w naszym kraju został przez nasze rządy przysłowiowo wygaszony, mogą tu znaleźć dość sporo wolnych etatów, zarówno na stanowisku szwacza lub szwaczki jak i też na innych pokrewnych z tą branżą. Na południe i wschód od Kortrijk znajduje się dość duże zagłębie węglowe, które w części należy do Francji, a w części do frankofońskiej części Belgii. Miasto to, zwłaszcza w dwudziestym wieku oparło swój przemysł na branże wydobywczą. Produkowane są tutaj między innymi urządzenia potrzebne w wydobywaniu węgla i innych surowców z głębi ziemi. Jak wcześniej wspomniano, miasto to czerpie także duże korzyści ze strategicznego położenia na skrzyżowaniu szlaków transportowych, co i dziś jest bardzo opłacalne.
Kortijk miasto przemysłu.
Posted on 17 kwietnia 2015 in Praca w Belgii
Frytki symbolem Belgii
Posted on 13 kwietnia 2015 in Praca w Belgii
Frytki to bez wątpienie ulubione belgijskie danie, które jest jedzone w zasadzie przez wszystkich tutejszych mieszkańców. Idąc do pracy w Belgii można spodziewać się to właśnie frytki będą także i nasza podstawą diety. Ciekawostka jest fakt, iż w większości smażone są one na oleju kukurydzianym, przez co mają inny smak nie nasze frytki z oleju rzepakowego lub słonecznikowego. Smażalnie frytek znajdują się w zasadzie w każdej, nawet najmniejszej miejscowości. Czasem jest to na tyle dziwne, że mała wieś nie ma sklepu natomiast w jej centrum, zazwyczaj kościoła stoi budka oferująca frytki, w której wszyscy mieszkańcy się zaopatrują. Do tych frytek oferowane są także i inne specjały, smażone na tym samym oleju kukurydzianym, oczywiście nie w tym samym naczyniu. Mogą to być kiełbaski, ryby, a nawet owoce morze, głównie krewetki. Praca w Belgii opiera się na podobnej zasadzie jak w całym świecie zachodnim, mianowicie w południe jest obiadowa przerwa. W tym czasie smażalnie frytek maja zazwyczaj swój przysłowiowy prime time. Kolejka w tym czasie jest w zasadzie normą, jednak pracownicy tych punktów gastronomicznych dobrze wiedzą co będzie się działo w kilka minut po południu i za wczas przygotowują większą ilość smażonych frytek orz innych specjałów. Powoduje to, że w zasadzie w niecałe pięć do dziesięciu minut większość kolejki zostaje obsłużona. Drugi przysłowiowe uderzenie smażalnie przechodzą w godzinach wychodzenia z pracy, jednak wtedy ilość ludzi nie jest tak nagła i rozbija się na czas około od jednej do dwóch godzin.
Wybory w Polsce i Belgii
Posted on 8 kwietnia 2015 in Praca w Belgii
Rok 2015 jest rokiem podwójnych wyborów w Polsce. Jednak mankamentem naszej demokracji jest fakt dość niskiej frekwencji, która wynosi średnio około 50% uprawnionych,a w przypadku wyborów uzupełniających spada nawet do 10 procent. Przeciwnością w wielkości udziału w wyborach obywateli może być Belgia, gdzie na wybory chodzi średnio 95% ludzi uprawnionych do głosowania. Związane jest to nie tylko z promocją aktywności społecznej, ale przede wszystkim z obowiązkowym uczestnictwem w wyborach. Podejmując się stałej pracy w Belgii, w przypadku gdy mieszkać się będzie na terytorium tego państwa, meldując się zgodnie z zaleceniami prawa, należy pamiętać że i nas będą obowiązywać prawa tego kraju. Meldując się na pobyt stały, zostaniemy automatycznie wpisani na listę wyborczą do samorządu terytorialnego i wpis ten nakazuje nam obowiązkową obecność podczas głosowania na radnych. Gdyby nie chciał się nam iść na te wybory, to administracyjnie zostanie się ukaranym mandatem karnym 60 Euro lub pobytem w więzieniu na jeden dzień. Być może nie jest to duża suma, jednak wyjście na głosowanie na pewno pociągnie mniejsze koszty niż opłacanie mandatu. W przypadku gdyby ktoś był chory, albo wyskoczył jakiś inny wypadek losowy, to można się usprawiedliwić od nieobecności na wyborach. Zdecydowana większość tego typu usprawiedliwień jest brana pod uwagę, choć Belgowie raczej chętnie uczestniczą w wyborach. Omawiając temat ustroju warto dodać, że Belgia jest krajem federacyjnym z konstytucyjną władzą królewską.
Belgijska czekolada
Posted on 27 marca 2015 in Praca w Belgii
Belgijska kuchnia jest dość zróżnicowana podobnie jak ten kraj, który dzieli się na dwie podstawowe części. Północna flandryjska część opiera się na dość skromnej kuchni w której królują przede wszystkim ryby i owoce morza oraz sery. Południowa walońska część ma kuchnię zbliżoną do francuskiej, jednak posiadającą dość specyficzne cechy, w tym między innymi wielką miłość do czekolady i wszystkich produktów z tym związanych. Jeżeli kogoś interesuje praca w Belgii jako cukiernik to w tej części wymagane jest niemal całkowite poświecenie się temu słodkiemu przysmakowi. Polscy cukiernicy są w Belgii bardzo cenieni, głównie z powodu ich pracowitości oraz podobnym zamiłowaniom do słodyczy, które oparte są przede wszystkim na wykwintnych kształtach i połączeniach smaku. Zaczynając jednak pracę w tym zawodzie w Belgii, należy pamiętać, iż większość rzemieślników będzie chciało sprawdzić umiejętności nowego pracownika, w związku z czym przez pierwszy okres osoby takie są zatrudniane zazwyczaj jako pomocnicy, pomimo że w kraju uzyskały stopień czeladnika. Nie ma się w takim wypadku na co obrażać, gdyż awans na samodzielne, zgodne z doświadczeniem stanowisko, jest w zasadzie bardzo szybki, zwłaszcza w przypadku gdy fach cukierniczy ma się w przysłowiowym małym palcu. Warto dodać, że zarobki na stanowisku samodzielnego cukiernika zazwyczaj oscylują w granicach dwudziestu Euro za godzinę, choć oczywiście są one związane zarówno z miejscem zatrudnienia, jak i też z ogólnym zyskiem zakładu.
Baza NATO w Mons.
Posted on 18 marca 2015 in Praca w Belgii
Jako glazurnik pracuję głównie na zagranicznych kontraktach wyjazdowych. W związku z tym, że posługuję się dość komunikatywnie językiem francuskim, dlatego głównie we Francji, Belgii i Szwajcarii wykonują moją pracę. Jednak pewien kontrakt w Belgii dość mocno do dziś utkwił mi w pamięci, pomimo że od jego wykonywania minęło sporo czasu. Otóż zostałem zatrudniony, wraz z belgijską brygadą do wykańczania domów i mieszkań w amerykańskiej bazie wojskowej w Mons. Teoretycznie było to osiedle dla oficerów zatrudnionych w siedzibie Sojuszniczego Dowództwa Operacyjnego NATO, jednak my pracowaliśmy w jego amerykańskiej części. Pomimo że nigdy nie byłem w Stanach Zjednoczonych, to czułem się tu jak na typowym amerykańskim przedmieściu, z równymi domkami, które bardzo często pokazywane są w filmach. Osiedle to było oczywiście zamknięte dla świata zewnętrznego, gdyż wchodził w skład bazy wojskowej, do której należało dostać się przy pomocy przepustki. Ulice posiadały nazwy amerykańskich bohaterów, i pisane były zarówno po angielsku jak i francusku. Językiem w którym posługiwali się mieszkańcy był angielski, jednak większość z nich doskonale radziła sobie z francuskim. Widać było od razu, że nie mieszkali tu zwykli szeregowi tylko wysokich stopniem oficerowie. Mnie osobiście urzekło, że po zakończeniu pracy mieszkańcy tego osiedla oddawali się typowo amerykańskim zwyczajom, znanym mi głównie z kina czy telewizji, mianowicie grali w baseball i amerykański futbol. Warto także dodać, że przez cały czas mojego pobytu tam nie spotkałem się na tym osiedlu z uzbrojonymi strażnikami, którzy obecni byli w innych częściach bazy.
Górzysty Luksemburg.
Posted on 16 marca 2015 in praca w Brukseli
W odróżnieniu od pobliskiej Holandii Belgia nie jest krajem typowo nizinnym, choć oczywiście północna jej część jest związana geograficznie z niziną niderlandzką. W walońskim regionie Luksemburg znajdują się jedne z bardziej znanych europejskich gór, które w dwudziestym wieku odegrały bardzo ważną rolę, czyli Ardeny. Są to niewielkie zalesione góry, których średnia wysokość sięga 400-600 metrów, które jednak w porównaniu z pobliskimi nizinami stanowią dość dużą wysokość względną. Góry te oddzielały i udzielają dalej Niemcy od Francji w związku z czym na ich terenie rozegrały się wielkie bitwy i operacje wojskowe zarówno pierwszej jak i drugiej wojny światowej. Dziś są one jednak główną atrakcją turystyczną dla Belgów, którzy spędzają tutaj nie tylko zimowe wakacje, ale także i letnie. Największym miastem jest Bastogne, który posiada czternaście tysięcy mieszkańców, ale który w sezonie zwiększa niemal dwukrotnie tę liczbę. Praca w prowincji Luksemburg opiera się więc głównie na turystyce, i Polacy którzy tu przyjeżdżają także tym się zajmują. Oczywiście należy także zauważyć, że w górach tych, zwłaszcza w ostatnich latach buduje się dużo nowych domów, w większości letniskowych, których stawianiem zajmują się w większości nasi rodacy. Region ten oferuje także pracę dla sezonowych pracowników związanych z turystyką. Ciekawostką może być fakt, iż znajduje się tu kilka stoków narciarskich, które w zimie oblegane są przez adeptów tego sportu, z całej w zasadzie Belgii, a nawet pobliskich terenów Niemiec i Francji.
Doucement – czyli codzienność Brukselczyka
Posted on 13 marca 2015 in praca w Brukseli
Bruksela przez wielu uważane jest za najbardziej śródziemnomorskie miasto wysunięte na północ. Wiąże się to nie tylko z tym, że językiem urzędowym tej metropolii jest francuski, ale przede wszystkim z powodu mentalności mieszkańców. Osobiście mogę zaświadczyć o tym, że brukselczycy, znacznie różnią się od swoich niderlandzkojęzycznych sąsiadów. Główny plac miast nazywa się Grand Place i jest po prostu wielki rynkiem, z pięknymi kamienicami i późnogotyckim ratuszem. W miejscu tym znajduje się pełno niewielkich stoisk oferujących belgijski przysmak, czyli frytki, oczywiście z majonezem. Brukselczyk który kupi sobie tego typu danie, po jego zjedzeniu po prostu na ziemię wyrzuca tackę, która jest nie tylko tłusta z oleju ale także i pełna resztek. Dla większości turystów, oraz ludzi z innych części Europy jest to zawsze szok, zwłaszcza że całe miejsce wręcz pełne jest koszty na śmieci. Tego typu przykład pokazuje, że osoba dla której praca w Brukseli jest nowością może początkowo być w szoku z powodu tego lekkiego chaosu. Do tego dochodzi pewna nonszalancja Brukselczyków, którzy zgodnie z śródziemnomorskim zwyczajem mają czas na wszystko. Francuski termin „doucement”, czyli powoli, spokojnie jest tutaj obecny zarówno w sklepie jak i w pracy. Dziwne jest jednak to, że wystarczy oddalić się o kilkanaście kilometrów od wspomnionego wcześniej Grand Place-u by być już w zupełnie innej kulturze, typowej północnoeuropejskiej, germańskiej.
Język w pracy
Posted on 11 marca 2015 in Praca w Belgii
O tym, że Belgia podzielona jest na Flandrię i Walonię wiedza wszyscy, jednak kraj ten ma jeszcze dwie jednostki wchodzące w jego skład. Chodzi tu o niezależną administracyjnie Brukselę, która pomimo że jest francuskojęzyczna to znajduje się wewnątrz niderlandzkojęzycznej Flandrii, a także o niemiecka wspólnotę językową, która jest natomiast częścią frankofońskiej Walonii. Taki skomplikowany podział państwa może być dla Polaków dość ciężki do zrozumienia, jednak w przypadku gdy kogoś interesuje praca w Belgii, jest niemal obowiązkowy. Wyobraźmy sobie, że osoba władająca językiem holenderskim, trafi do Mons, jednego z miast Walonii, wówczas nie będzie miał możliwości na płynne porozumienie w związku z czym postrzegany zostanie jako osoba, która równie dobrze może nie znać żadnego języka. Podobnie jest także i w odwrotnym przypadku, w związku z czym planując tam prace, za wczas należy sprawdzić gdzie dokładnie znajduje się pracodawca, i czy nasze językowe predyspozycje będą tam odpowiednie. Chodzi tu także nie tylko o pracę, gdyż większość kadry kierowniczej posługuje się zarówno niderlandzkim jak i francuskim, ale przede wszystkim o obsługę dnia codziennego, o zakupy czy pójście na zwykły spacer. Należy też pamiętać, że w Belgii znajduje się dość duża liczba imigrantów w krajów arabskich, w związku z czym ich język zaczyna być także coraz częściej stosowany na ulicy.
Kosmopolityczna Bruksela
Posted on 9 marca 2015 in praca w Brukseli
Stolica Belgii czyli Bruksela to kosmopolityczne miasto, które opiera się głównie na instytucjach Unii Europejskiej. Ta sytuacja powoduje, że praca w Brukseli skierowana jest przede wszystkim do pracowników z branży usługowej. Oczywiście od powyższej tezy jest dużo wyjątków, jednak w przypadku pracowników z Polski, większość trafia właśnie do wspomnianej wyżej branży. Z powodu jednak dużej ilości napływowych pracowników instytucji unijnych, wynajęcie mieszkania w tym mieście jest szczególnie drogie, co w przypadku osób zarabiających pomiędzy tysiącem a dwoma tysiącami Euro jest już dość znacznym wydatkiem. Warto jednak wiedzieć, że Bruksela jest wielkim kompleksem miejskim, stąd na przykład na przedmieściach można znaleźć bardzo atrakcyjne apartamenty. Zresztą dojazd do centrum, poza własnym samochodem, zapewnia także idealnie rozwiązana komunikacja miejsca, która łączy się w wielką sieć umożliwiając w miarę bezproblemowo dojechać z każdego miejsce i każde. Warto także dodać że do Brukseli i okolic latają zarówno tanie linie lotnicze, jak i standardowi przewoźnicy, w związku z czym nie może nikogo dziwić fakt, że duża część osób tam pracujących na przysłowiowy weekend wraca do domu. Bruksela jest także osobnym podmiotem wewnątrz Królestwa Belgii, w którym używa się języka francuskiego, pomimo że ze wszystkich stron miasto otoczone jest niderlandzkojęzyczną Flandrią. Jest to o tyle dziwne, że na przykład jadąc metrem całą linią wchodzi się do pociągu wśród osób mówić wyłącznie po niderlandzku, potem wejdą osoby mówiące po francusku, by pod koniec trasy znowu spotkać się z językiem flamandzkim.
Klimat północy
Posted on 6 marca 2015 in Praca w Belgii
Pracuję w budownictwie, głównie jako osoba specjalizująca się w kamieniarstwie i glazurnictwie, ponieważ w Polsce oferty pracy są dla mnie dość skromnie nazwane nieopłacalne, dlatego od pewnego czasu decyduję się na zewnętrzne wyjazdy kontraktowe. Tak się jednak złożyło, że zawsze procowałem w basenie Morza Śródziemnego, gdzie zapotrzebowanie na kamieniarzy jest zdecydowanie większe niż na północy naszego kontynentu. Jednak przez pewien czas zastanawiało mnie jak to jest pracować w kraju o porównywalnym do Polski klimacie, a ponieważ posługuje się językiem francuskim pomyślałem o Belgii. Dość szybko znalazłem ofertę która była by dla mnie satysfakcjonująca i po krótkiej rekrutacji zdecydowałem się na podpisania trzy miesięcznego kontraktu. Jednak praca w Belgii znacząco odbiega od tego do czego byłem przyzwyczajony na południu. Nie chodzi tu oczywiście o same zajęcie, które w zasadzie niczym się nie różniło, tylko o klimat w którym, w zasadzie przez cały mój pobyt tam, padało. Dla osoby przyzwyczajonej do słońca, było to bardzo dołujące, a do tego jako jedyny z całej brygady mieszkałem osobno, więc czułem się dość samotny. Na szczęście po po tych pierwszych trzech miesiącach, umożliwiono mi zmianę miejsca pobytu i gdy mogłem mieszkać z resztą kolegów, ten deszczowy, melancholijny klimat, przestał mieć dla mnie znaczenie.