Wyjazd do pracy za granice, także i do Belgii, związany jest w stu procentach z potrzeba zarobienia pieniędzy, których nie można by mieć w pracy w naszym kraju. Wszelkie dyskusje o przygodzie i inne tezy są albo próba przykrycia wcześniejszej informacji, albo odnoszą się do przysłowiowego marginesu ludzi jadących za pracą. W związku z tym, że praca w Belgii to przede wszystkim potrzeba zarobku, dlatego też pracownicy z naszego kraju często poza głównym zatrudnieniem imają się tak zwanych fuch. Nie ma w tym nic dziwnego. Belgowie wyjątkowo cenią sobie pracowników z Polski, często oferując nam możliwości pracy i zarobki poza oficjalnym zatrudnieniem. Przykładowo jeżeli ktoś pracuje na budowie i po ośmiu godzinach wraca do miejsca kwaterunku, to resztę dnia może spędzić na na przykład koszeniu trawy, odnawianiu drewnianych konstrukcji lub innych prostych prac. Belgowie uważają że polscy pracownicy znają się w zasadzie na wszystkim. Ten pogląd zbudowany jest na tym, że nasi rodacy są naprawdę dość pomysłowi i nie boją się prac nawet takich, o których wiedzę mają wyłącznie teoretyczną. Warto zawsze jednak uprzedzić zleceniodawcę jakiejś pracy, że nie jest to nasza główna specjalizacja i że możemy się podjąć takiej pracy, jednak nie dając stu procentowej gwarancji za jej dobre wykonanie. Szczerość zawsze popłaca, a czasem lepiej stracić jakieś zlecenie niż wykonać je źle i wyrobić sobie, oraz innym złą opinię. Nie musimy się jednak obawiać konkurencji, gdyż w zdecydowanej większości praca w Belgii opiera się głównie na naszych rodakach.